środa, 19 lipca 2017

Ciche wymieranie na morskim dnie

Trawa morska znika z powierzchni Ziemi równie szybko,co lasy deszczowe,a przecież podwodne łąki są równie ważne dla równowagi ekologicznej Naszej planety.W niewielkiej zatoczce kąpielowej na Hawajach większość urlopowiczów zajmuje się robieniem podwodnych selfie.Mało kto zwraca uwagę na pokaźnego żółwia zielonego,przepływającego kilka metrów obok turystów,pogryzającego trawę morską.Fakt,że zwierzę pozostaje niezauważone,wynika nie tylko z braku spostrzegawczości ludzi,lecz jest też skutkiem mętnej wody.W zatoce tej od dawna żółwie morskie niemal nie występują,ponieważ ich pożywienie właśnie trawa morska w mętnych wodach nie rośnie.Roślina ta potrzebuje bowiem światła do przeprowadzania fotosyntezy,zaś algi i piasek unoszący się w wodzie blokują dopływ promieni słonecznych.Problem ten nie dotyczy wyłącznie Hawajów podwodne łąki,te pastwiska mórz,prawie na całym świecie dołączyły do ekosystemów zagrożonych.Obecnie znamy 72 gatunki traw morskich,rosnących od tropików po rejony subpolarne.Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody zakwalifikowała jedną piątą z nich do kategorii:narażona na wyginięcie,zagrożona albo krytycznie zagrożona wyginięciem.Jak wynika z zestawienia opublikowanego jakiś czas temu przez czasopismo naukowe PNAS,na całym świecie obszar podmorskich łąk kurczy się w tempie 7 proc.rocznie.Oznacza to,że ich wymieranie postępuje w równie dramatycznym tempie co lasów deszczowych i raf koralowych tyle tylko,że trawa morska nie przykuwa równie silnie uwagi opinii publicznej.Do niszczenia łąk przyczynia się przede wszystkich woda z mętnym osadem i nadmiarem substancji odżywczych,przynoszonych przez rzeki do przybrzeżnych obszarów mórz.Tobias Dolch z Instytutu Alfreda Wegenera na wyspie Sylt bada trawy morskie od lat.Cały metabolizm tych roślin funkcjonuje prawidłowo pod warunkiem,że nie mają do czynienia z wysokim nasyceniem substancjami odżywczymi.W przeciwnym razie dochodzi bowiem do zjawisk towarzyszących,takich jak na przykład gatunki oportunistycznych makro glonów tworzące grube warstwy i w efekcie duszące zwyczajnie trawy.Pojawiają się też rośliny i glony wyrastające na liściach trawy morskiej i konkurujące z nią o światło.Halibuty i łososie bałtyckie na liście ryb zagrożonych wyginięciem.W ciągu 40 lat niektóre gatunki ryb i owoców morza mogą wyginąć.Należą do nich m.in.halibut,węgorz,łosoś bałtycki i homar.Aby nie dopuścić do tego,Polacy powinni zmienić swoje nawyki żywieniowe i wykreślić zagrożone gatunki z jadłospisu.WWF Polska,aby pomóc konsumentom w dokonywaniu świadomych zakupów,wydała poradnik pokazujący,które ryby można,a których nie należy kupować.Liczba ryb i owoców morza na całym świecie drastycznie maleje.Według FAO(Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa)aż 90 proc.światowych zasobów ryb jest przełowionych lub poławianych na najwyższym możliwym poziomie.Oznacza to,że niektóre gatunki ryb mogą wkrótce bezpowrotnie zniknąć.Żaden inny ekosystem przybrzeżny nie jest równie rozpowszechniony w skali globalnej,ani w równie globalnej skali zagrożony,ponieważ nasycenie wody składnikami odżywczymi jest problemem występującym na wszystkich wybrzeżach zamieszkanych przez człowieka,tak samo jak niszczenie podwodnych łąk przez wzmacnianie wybrzeża,jego rekultywację,połowy włokiem,hodowle ryb,a wreszcie mechaniczne uszkodzenia powodowane przez śruby statków i kotwice.Często winowajcy nie mają pojęcia,jak ważną rolę odgrywają te skromne rośliny.Krowy czy owce pasą się na trawiastych łąkach,których podwodne odpowiedniki służą za pastwiska dla żółwi morskich i manatów,a także za tarlisko i kryjówkę dla niezliczonych gatunków ryb.Są też habitatem dla skorupiaków i mięczaków.Tropikalne łąki podmorskie chronią ponadto rafy koralowe,ponieważ utrzymują w czystości wodę ubogą w substancje odżywcze.Jakby tego było mało,pełnią rolę przedszkola dla narybku z raf koralowych i innych zwierząt.Także w Morzu Wattowym wiosną i latem trawy są tarliskiem i kryjówką dla licznych ryb Morza Północnego.Stanowią również ważne źródło pożywienia dla milionów ptaków morskich,odpoczywających tu jesienią w drodze na południe,zanim wzbiją się do lotu przez całą Europę.Pochodzące z podmorskich łąk ryby i skorupiaki są pożywieniem dla milionów ludzi.Ponadto,trawy morskie spowalniają zmiany klimatu,ponieważ pochłaniają wielkie ilości dwutlenku węgla,który odprowadzają do morskiego dna poprzez rozgałęziony system korzeni i pędów.Mimo wszystko,zmiany klimatu i związany z nimi wzrost temperatur niszczą te pożyteczne rośliny.Wiele gatunków traw morskich rośnie zaledwie kilka centymetrów rocznie,często poszczególne osobniki są do siebie genetycznie bardzo zbliżone w efekcie jest im niezwykle trudno dopasować się do zmieniających się warunków środowiskowych.Dodatkowo,trawy morskie rosną na płyciznach,gdzie podczas coraz częstszych fal upałów słońce silnie podgrzewa wodę.Jak dowiodła Catherine Collier z James Cook University w australijskim Townsville,wówczas szybko przekroczona zostaje maksymalna tolerowana przez te rośliny temperatura.Co zdumiewające,zakończony niedawno rekordowy okres El Nino,który w niektórych rejonach na całe miesiące podgrzał wodę o nawet cztery stopnie Celsjusza,nie zaszkodził podwodnym łąkom.Podczas gdy przykładowo koralowce z Wielkiej Rafy Koralowej w Australii poważnie ucierpiały,podmorskie łąki wokół Półwyspu Jork w stanie Queensland mają się zaskakująco dobrze.W latach 2015-2016 w niektórych miejscach północnej Wielkiej Rafy Koralowej temperatury osiągnęły wyższe wartości niż w latach poprzednich,jednak tym razem wydaje się nie nieść to skutków dla traw morskich mówi Catherine Collier.Badaczka analizowała dwa stanowiska,gdzie temperatura wód wzrosła szczególnie silnie,ale nie znalazła żadnych oznak stresu temperaturowego u roślin.Także ich ilość nie skurczyła się od października 2015 roku.To oczywiście doskonała wiadomość,także dlatego,że podwodne łąki mogą stanowić znaczące wsparcie w procesie regeneracji raf koralowych,które poważnie ucierpiały.Na horyzoncie majaczy już jednak kolejne zagrożenie mianowicie po zjawisku El Nino,które spowodowało w Australii okres dramatycznej suszy,nastaje na ogół zjawisko przeciwne,noszące nazwę La Nina,przynoszące z kolei fale silnych opadów i powodzi.Collier obawia się,że deszcze wymyją do morza jeszcze więcej zanieczyszczeń i mułu.Przez to jeszcze bardziej obniży się przepuszczalność światła w wodzie mówi a to bardzo zła wiadomość dla traw morskich.W niektórych rejonach świata udało się opanować przenawożenie wód,na przykład w północnej części wspominanego wcześniej Morza Wattowego,stanowiącej obszar badań Tobiasa Dolcha.Powierzchnia występowania traw morskich uległa tam od połowy lat 90 zwiększeniu aż czterokrotnie,osiągając tym samym stan z lat 30 XX wieku.To jeden z największych sukcesów odnotowanych w skali świata.Sytuacja w północnej części Morza Wattowego jest generalnie korzystna.Mamy wiele obszarów leżących z dala od prądów morskich,różnice między przypływem a odpływem są niewielkie,ponadto północne Morze Wattowe ma mało dopływów słodkowodnych.Wszystko to wygląda zgoła inaczej w części południowej i środkowej morza,gdzie trawy morskie niemal już nie występują.Biorąc pod uwagę zmiany klimatu i podnoszący się w ich efekcie światowy poziom mórz,naukowcy tacy jak Dolch proponują wdrożenie bardziej radykalnych środków,mających dać trawom morskim dodatkową szansę.Przykładowo,można by dokonywać namuleń w określonych akwenach,by istniejące jeszcze podmorskie łąki nie zapadały się jeszcze niżej pod lustro wody.Można by też cofać groble,pozwalając wodzie zalać płytkie tereny.Generalnie Tobias Dolch zachowuje ostrożny optymizm jest przekonany,że sytuacja traw morskich wkrótce poprawi się także w południowej i środkowej części Morza Wattowego.Jednak patrząc globalnie nie stać go na tak pozytywne spojrzenie nic nie zapowiada spowolnienia ogólnoświatowego procesu wymierania podmorskich łąk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz